W Budapeszcie spędziliśmy chyba 2 dni. Spore miasto- większe od Warszawy ale niekoniecznie ciekawsze. Na dworcu spotkaliśmy dwóch Polaków z którymi poszliśmy na fajne pole namiotowe całkiem blisko centrum. Tygiel narodowościowy, Anglicy, Szwedzi, Belgowie, Niemcy itd. Po sąsiedzku Turcy ze swoim kebabem :D Tylko piłkarzyki nie działały więc mój pomysł zorganizowania euro musiałem sobie odpuścić :(
W tym miejscu warto w końcu napisać coś o nas :D Przyjęliśmy zasadę, że w miarę możliwości nie bawimy się w turystów a przynajmniej wyglądem staramy przypominać miejscowych (taaa, jak się nie zna języka to próbuj). Daje to możliwość różnych ciekawych spotkań i bratania się z miejscowymi a wiadomo- miejscowe zwyczaje i kultura to podstawa ;)
Na zwiedzanie samego miasta trzeba poświęcić trochę czasu, chyba że jesteś bogatym Japończykiem i jeździsz kolejką :p
Pierwsza rzecz jaką trzeba zrobić to koniecznie trzeba wejść na wzgórze Gellerta, świetna panorama miasta. Tyle ode mnie, resztę sprawdzicie w przewodniku :)
A tak na marginesie to akurat trafiliśmy na moment w którym Dunaj wylał zalewając bulwar i drogę idącą wzdłuż rzeki, mnie też zalała jedna z fal jak poszedłem postać sobie na resztkach wystającego murku ;/
Jedziemy dalej!!!