Po pobycie w Komarnie ruszyliśmy w naszą dalszą drogę, następnym celem był Balaton. Ostatnio Mateusz cały czas był sam więc po odejściu Oli teraz ja postanowiłem złapać trochę szczęścia samemu. Z Komarna wyruszyliśmy w 3 zespoły. W sumie nie z samego Komarna ponieważ wyjeżdżając z niego Anka i Robert, którzy złapali stopa widząc mnie kilkaset metrów dalej zagadali do swego kierowcy aby i mnie podwiózł :P W ten sposób dojechaliśmy we trójkę do autostrady niedaleko Tata i tam stanęliśmy na stacji benzynowej. Trzeba przyznać, że mieli tego dnia skubani wiele szczęścia, znów od razu złapali stopa a ja zostałem na tej stacji sam jak palec :P
Powiem szczerze, że trochę przewalone tak być samemu, umyłem się w specjalnych łazienkach dla kierowców (to był taki punkt dla TIR-ów), zjadłem i zacząłem się przechadzać wśród kierowców, jeden z którym zagadałem obiecał wziąć mnie o 7 rano do Budapesztu co mi bardzo odpowiadało :)
Swoją drogą do Tata ok. 20 dotarli Mateusz i Julka ale biorąc pod uwagę, że miałem zapewniony rano transport wolałem się przemęczyć i przekimać na miejscu :(
Przypomniał mi się ten samotny wędrowiec którego widziałem wcześniej w Libercu, stałem się kimś podobnym do niego :)
xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx
UWAGA, tak miał brzmieć powyższy wpis kiedy zapisywałem go w swoim notesie ale zaraz po jego napisaniu wyszła lipa, zaczęła się akcja :p Teraz z perspektywy czasu to nawet mnie to śmieszy XD;
Położyłem się spać gdzieś na ławce za stacją paliw, kiedy nagle wokoło zaczęli się kręcić rumuni [celowo pisze z małej- wnerwili mnie wtedy]. Miałem ich dość więc poszedłem niedaleko do lasu, położyłbym się pod drzewkiem, noc ciepła, spać można było z dala od ewentualnych nieproszonych gości. . . i mój plan okazał się wielkim niewypałem. W lesie wpadłem w bagno. Miałem całe buty upaćkane więc wkurwiony poszedłem znów przed stacje paliw. Kiedy tak siedziałem przed tą stacją podbiegł do mnie kierowca tira i stwierdził, że jednak jedzie teraz i czy się zabieram z nim. W tym samym momencie zadzwonił do mnie Mateo i powiedział, że za chwilę będą na stacji, po krótkiej konsultacji stwierdziliśmy jednak, że skoro mam transport to trzeba jechać i wsiadłem i pojechałem. I to było następny błąd w tej mojej komedii pomyłek ;/
Koleś cały czas jechał autostradą, nie było w ogóle gdzie się zatrzymać (a miałem jechać nad Balaton a nie tak zupełnie do Budapesztu). Koniec końców wysadził mnie na podobnej stacji paliw z jakiej wyjechaliśmy tylko, że koło obwodnicy pod Budapesztem. Miałem dość, rzuciłem wszystko i poszedłem do rowu spać ;]